Wyjazd do Oświęcimia
30 października 2017 r. odbył się wyjazd do kompleksu obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu i Brzezince. Brały w nim udział klasy 3a i 3c gimnazjum wraz z wychowawczyniami – panią Cecylią Pawlik-Kądziołką oraz panią Magdaleną Szewczuk. Miał on na celu uświadomić nam, przez co przechodzili ludzie pojmani, co musieli znosić i czego my, dzięki poświęceniu milionów osób, nie musimy dziś przechodzić.
Po czterogodzinnej jeździe dotarliśmy do Oświęcimia – najważniejszej części całego kompleksu. Tam została nam przydzielona przewodniczka. Po przejściu przez bramki każdy dostawał słuchawki i mały radioodbiornik, który musieliśmy ustawić na odpowiednią częstotliwość; dzięki temu mogliśmy wyraźnie słyszeć słowa naszej przewodniczki, nawet jeśli byliśmy akurat kilka metrów dalej lub gdy przechodziła obok nas inna grupa.
Już sam widok bramy z napisem „Arbeit macht frei” i rozciągających się za nią bloków z czerwonej cegły wlał w nas lekki niepokój. Znajdując się w tym miejscu, wyglądającym tak, jakby wcale nie minęło ponad pół wieku odkąd stało się ono miejscem masowej zagłady, o wiele łatwiej było nam wyobrazić sobie życie więźniów; poniżenie, ból, głód, a przede wszystkim wżerającą się w umysł świadomość, że ten dzień może być ostatnim. Nasze wyobrażenia dodatkowo pobudzały prawdziwe eksponaty, znajdujące się w licznych gablotach. Niektóre historie, głównie osób, którym udało się uciec z Oświęcimia, wręcz nie mieściły nam się w głowach. Z całych sił staraliśmy się zachowywać z szacunkiem dla ofiar tutejszych zbrodni.
Po zwiedzeniu Oświęcimia wsiedliśmy do małego autobusu, kursującego między częściami kompleksu. Nastąpiła chwila odprężenia; mogliśmy swobodnie porozmawiać, choć o swobodzie ruchów nie było mowy – prócz nas w autobusie była jeszcze kolejna grupa wycieczkowa i kilkanaście innych osób, więc musieliśmy stać, przyciśnięci do siebie nawzajem.
W Brzezince spędziliśmy mniej czasu, nie znaczy to jednak, że było tam mniej ciekawie; mogliśmy zobaczyć miejsca, gdzie przetrzymywano wielu więźniów. Były to stare stajnie z dziurawymi ścianami, w żaden sposób niezabezpieczone przed zimnem. Wiele z nas zresztą narzekało na temperaturę, ale jednocześnie mieliśmy świadomość, że to nic w porównaniu z tym, przez co przechodzono tu około siedemdziesiąt lat temu.
Tym razem nie mieliśmy już słuchawek, więc musieliśmy tłoczyć się przy naszej przewodniczce. Mijaliśmy wiele grup, a do naszych uszu docierały najprzeróżniejsze języki – od angielskiego aż po francuski. Nie brakowało nawet osób z Azji.
Gdy już zwiedziliśmy drugą część kompleksu, tym samym autobusem wróciliśmy do Oświęcimia. Tam mieliśmy okazję obejrzeć film pt. „Uciekinier”. Byliśmy pełni podziwu dla czwórki mężczyzn, którzy zaryzykowali tak wiele, aby odzyskać wolność.
Później znów czekała nas czterogodzinna jazda do Trzebnicy. Mieliśmy okazję do wymieniania się poglądami, ogrzania się i do ukojenia nerwów po usłyszeniu tylu wstrząsających opowieści. Trochę przemarzliśmy, ale mimo wszystko wyjazd bardzo nam się podobał. Jesteśmy zadowoleni, że mieliśmy okazję poznać historię obozów zagłady z tak bliska; dzięki temu w naszych wyobrażeniach nie jest to już jedynie zamazany kadr z czarno-białego filmu, ale prawdziwe zdarzenia z dziejów ludzkości. Z pewnością zapamiętamy je na długo.
Tekst: Weronika Kuczma 3aG, zdjęcia: Krzysztof Wrzesiński 3cG